Hej, kolęda, kolęda

dscn8639Rozpoczął się ostatni tydzień przed Bożym Narodzeniem. Byłem miło zaskoczony, kiedy dowiedziałem się, że mam chodzić po kolędzie i błogosławić rodziny. Przyniosło mi to wiele radości, ponieważ pomimo tego, że poczuje się trochę jak w Polsce to i poznam okolice Old Fangak. Ważnym dla mnie było, aby i ludzie przyzwyczaili się do mojej obecności i mnie poznali.

Pierwsze dwa dni chodziłem po rodzinach po drugiej stronie rzeki. Katechista był moim przewodnikiem po nieznanych drogach. Pokazywał gdzie mamy iść, które rodziny odwiedzić (ponieważ jest wiele rodzin protestanckich) oraz dbał o to, aby kanu było gotowe do przeprawy na czas. Niektóre miejsca trzeba było przejść przez wodę i błoto. Jak wam opisywałem wcześniej, ludzie mają wielki respekt do misjonarzy. I tym razem tego doświadczyłem. Za każdym razem, kiedy wychodziłem z błota podbiegał katechista, i obmywał mi nogi. Dla mnie to okropne uczucie i starałem się bronić jak mogłem. Jednak on natarczywie polewał moje nogi wodą do puki nie zniknęło całe błoto z moich stóp. Dodatkowo, gdy kanu było oddalone od brzegu o kilkadziesiąt metrów, nie pozwolono mi wysiąść. Wszyscy wysiedli i pchali kanu ze mną w środku, abym znalazł się jak najbliżej brzegu. Dopiero wtedy mogłem wysiąść. Czasami mnie to złościło, ale więcej radości przynosiło im, kiedy ich słuchałem. Więc się poddałem.

Miałem przygotowaną krótką modlitwę i kropidło w ręce. Ponieważ na terenie jednego podwórka znajduje się kilka chat tej samej rodziny musieliśmy często czekać, aż cała rodzina powychodzi z chat, albo, co najmniej ci, którzy chcą wyjść i się pomodlić. Prosta, krótka modlitwa błogosławieństwa rodziny i domostwa wprowadza zawsze wdzięczność, że święta rozpoczną się nie tylko przygotowaniem zewnętrznym, ale także i duchowym. Jest to także czas, kiedy to kobiety przynoszą błoto z rzeki i odnawiają ściany i podłogi wcierając mokrą maź i czekając aż wyschnie. Na niektórych domach już widnieje napis; szczęśliwego nowego roku 2017. Po modlitwie nałożenie rąk na dzieci, błogosławieństwo i specjalna modlitwa nad chorymi i idziemy dalej. Podczas odwiedzin zastanawiało nas, dlaczego w domu są tylko kobiety i dzieci, gdzie się podziali mężczyźni? Rzadko można było ich spotkać. Widać, że nie są oni przywiązani do domu, a i poligamia gdzie każdy ma po trzy żony i więcej sprawia, że po prostu ich nie ma w domu. Za to pełno ich na targu i ulicach – rozmawiają, grają i dobrze się bawią. Jednak po moim doświadczeniu w Amakuriat, gdzie na Mszy uczestniczą tylko kobiety i dzieci w Old Fangak większość zapełnionego kościoła to właśnie mężczyźni.

Dwa dni mi zajęło, aby odwiedzić domostwa po drugiej stronie rzeki, kolejne dwa na Old Fangak, była modlitwa w więzieniu, a w ostatni dzień udaliśmy się do szpitala prowadzonego przez MSF i dr. Jill z Alaski.

Ponieważ katechista John ma ogród przy rzece to po błogosławieństwie mogliśmy podelektować się arbuzem a potem dobrą rybą i kizdrą czyli plackiem zrobionym z sorgo.

Na pewno te święta będą szczególne nie tylko dla tych ludzi, ale także dla mnie. Byłem wdzięczny Bogu za każdy dzień, dom, rodzinę i osobę, którą w tych dniach spotkałem.