Ludzie Chachi – Ekwador

Misja wśród ludności Chachi – Ekwador

Ludzie Chachi
Najszybszym sposobem, aby poruszać się do wiosek znajdujących się przy rzece jest oczywiście łódka. Jednak aby spędzić z ludźmi choć trochę czasu trzeba się zatrzymać na kilka dni. Razem z o. Adamem nocowaliśmy w wiosce San Francisco. Misję Borbon tworzą trzy grupy etniczne – Indianie z plemienia Chachi, Metysi i afro-Ekwadorczycy.

Wypłynęliśmy wczoraj myśląc o tym aby nie spotkała nas ulewa. Po drodze zatrzymywaliśmy się kilka razy aby pozdrowić ludzi i odwiedzić katechistów. W jednej z wiosek spotkaliśmy się z dziećmi które szykują się do pierwszej komunii. Czterech kandydatów przeszło egzamin prowadzony przez o. Adama – wszyscy zdali. W wiosce gdzie mięliśmy spędzić noc odprawiliśmy z ludźmi Nowennę, która przygotowuje ich do Bożego Narodzenie i odprawiliśmy Mszę Św. Noc była spokojna choć piekły mnie ręce spieczone od słońca. Kolejnego dnia odwiedziliśmy kolejne wioski, między innymi ludzi z plemienia Chachi i zmierzaliśmy powoli do domu w Borbon.

 

Pierwszy dzień – misja w Borbon – Ekwador

Rzeka w Borbon
Rzeka w Borbon

Po 5 godzinach drogi dojechaliśmy na misję w Borbon. Oczywiście po drodze napotkaliśmy blokady drogi ponieważ zbliżaliśmy się do granicy z Kolumbią. Na ostatniej blokadzie przeszukali nam wszystko – cały samochód i rzeczy – w poszukiwaniu przemycanych narkotyków.

Zaczęło się gorąco i duszno. Naokoło nas puszcza.

Pierwszy dzień wybrałem się do kopalni aby porobić trochę zdjęć. Oczywiście wszystko w ukryciu, aby mnie nie zauważono. Przez kopalnie i wycinkę puszczy zmienia się całe środowisko – chemikalia które się używa do wymywania złota idzie do rzeki. Ludzie piją truciznę, kąpią się w niej i łowią ryby z zatrutej rzeki.

 

Ekwador – Borbón

Do Meksyku i Ekwadoru – a to coś nowego

Kiedy wyjeżdżałem pierwszy raz do Afryki czułem niepokój. Nie wiedziałem gdzie lecę, jak wygląda ten kraj, jakich poznam tam ludzi. Po tych wszystkich latach spędzonych w Afryce czuję się tam jak w domu. Za każdym razem gdy się tam znajdę, czuję, że jestem u siebie. Nic nie jest mi obce. Miałem piękne doświadczenia dzięki którym poznałem kulturę, język, ludzi i ich zachowania, żywność i klimat itp. Ten kontynent stał mi się bliższy.

Nigdy nie myślałem, że będę miał okazję znaleźć się w Ameryce Łacińskiej. Na kontynencie w ogóle mi nieznanym, który tak jak Afryka ma wielkie swoje bogactwa kulturowe. Siedząc dzień przed wylotem szukam informacji na temat Meksyku i Ekwadoru w którym się znajdę, aby zdobyć choćby podstawowe informacje o tych krajach. Im więcej szukam, tym więcej rodzi się pytań. Mam nadzieję, że w ciągu tych czterdziestu kilku dni poznam na nie odpowiedzi.